Tuż po porodzie, na oddziale zostałam zakwaterowana w sali dwuosobowej. Leżała już na niej mama z jednodniowym maleństwem. Oszołomiona porannymi narodzinami drugiego syna nie mogłam przestać na niego patrzeć i ....do niego mówić. "Zasypywałam" go pytaniami, komplementami, wyznaniami i oczywiście opowieściami o tym kim jest, kto na niego czeka w domu, itd. A, że współlokatorka nie rozumiała polskiego, czułam się tym swobodniej i mogłam bez skrępowania pleść co mi ślina na język przyniesie. Nie od razu zorientowałam się, że po drugiej stronie pokoju panuje cisza.
Nie jest to rozprawa o przyczynach ciszy między tą matką, a
jej dzieckiem. A wręcz przeciwnie - o
naturalnym odruchu mówienia do noworodka.
Przytulanie i mówienie to pierwsza stymulacja rozwoju
naszego malucha. Noworodek nie rozumie treści
naszego przekazu słownego, jednak ton głosu, melodia, modulacja
przenoszą coś ważniejszego niż treść - znaczenie uczuciowe. Najlepiej nasze uczucia
przekazujemy za pomocą języka ojczystego, o czym powinny pamiętać mamy,
decydujące się z "jakiś" powodów na "nie mówienie" do
dziecka w swoim języku.
Od pierwszych dni zanurzamy nasze dziecko w mowie, w profilaktyce
logopedycznej mówi się o tzw. kąpieli słownej, czyli mówieniu do dziecka o
wszystkim co je otacza, przy okazji codziennych aktywności opiekuna i dziecka:
kąpieli, przewijania, przytulania, zabawy . Napisałam opiekuna, ponieważ" kąpać w
słowach" dziecko powinien także
tata, babcia i każdy inny dorosły mający kontakt z maluchem, co istotne wszyscy używając swojego języka
ojczystego.
Dla potwierdzenia tego, jakie to ważne, wyobraźcie sobie
sytuacje, że przewijacie, kąpiecie, przytulacie bez słowa!!!
Słuchanie to pierwszy etap rozwoju mowy dziecka. Dziecko
uczy się mówić poprzez naśladownictwo, dlatego warto zadbać o to jak mówimy, a
właściwie przyzwyczaić siebie do dbania o język, który chcemy przekazać. Jeśli
od początku unikamy tzw. mowy nianiek, czyli niepotrzebnego
pieszczenia się, czy używania przesadnych zdrobnień, często zrozumiałych tylko dla nas -
jak np.: "jaki ty maś nosinek ślićniutki", dbamy o słownictwo, to
zdążymy się przyzwyczaić do "nowego" prawidłowego języka, zanim
maluch zacznie rozumieć i powtarzać.
Aby zostać zrozumianym przez niemowlę, nie wolno zapomnieć o
modulacji głosu. Bawmy się w osobistych
aktorów naszego dziecka, niech to co mówimy zainteresuje najważniejszego dla
nas słuchacza. W naszej mowie nie może zabraknąć wykrzyknień tj. Oooo! Aha!,
Uuu..! Ojojoj!, czy wyrazów dźwiękonaśladowczych - brum, brum, bam, bam, mniam, mniam, kap,kap itd. Ja
za wartościowe (do około 3 roku życia) uważam również zamienne używanie niektórych
neologizmów tj. am, am, opa, kąpu, kąpu... To dzięki uproszczonemu słownictwu dziecko bardzo wcześnie będzie rozumiane przez otoczenie. Rozumienie potrzeb i komunikatów słownych dziecka zachęci je do powtarzania kolejnych, coraz trudniejszych słów oraz do coraz śmielszych kontaktów z otoczeniem.
Ważne też jest tempo w jakim mówimy oraz prostota wypowiedzi. Z czasem maluch zacznie wyłapywać z naszej mowy, coraz więcej pojedynczych słów, które będzie rozumiał. Zbyt szybkie mówienie do dziecka oraz komplikowanie komunikatów, może sprzyjać opóźnieniom w rozwoju mowy, które często sami rodzice opisują: "moje dziecko mówi dużo, ale tylko w swoim języku". Ważne więc by mówić prostymi zdaniami, używając znanych dziecku słów, powtarzać, zadawać pytania i samemu na nie odpowiadać - np. "Idziemy teraz kąpu, kąpu? Tak, idziemy kąpu kąpu! Teraz będziemy robić kąpu, kąpu!"
Ważne też jest tempo w jakim mówimy oraz prostota wypowiedzi. Z czasem maluch zacznie wyłapywać z naszej mowy, coraz więcej pojedynczych słów, które będzie rozumiał. Zbyt szybkie mówienie do dziecka oraz komplikowanie komunikatów, może sprzyjać opóźnieniom w rozwoju mowy, które często sami rodzice opisują: "moje dziecko mówi dużo, ale tylko w swoim języku". Ważne więc by mówić prostymi zdaniami, używając znanych dziecku słów, powtarzać, zadawać pytania i samemu na nie odpowiadać - np. "Idziemy teraz kąpu, kąpu? Tak, idziemy kąpu kąpu! Teraz będziemy robić kąpu, kąpu!"
Mówiąc do niemowlęcia, raczej nie używamy zaimków. Mówiąc o
sobie mówimy mama, o dziecku - używając jego imienia - "To miś
Piotrusia?", "Piotruś chce am, am? "Mama da am, am".
Mówić do dziecka należy od pierwszych chwil jego istnienia. Jeszcze nienarodzony maluch słyszy głosy rodziców, które po urodzeniu rozpoznaje. Ciepły głos mamy, jej pierwsze słowa na pewno zadziałają kojąco po trudach narodzin.
Ile, z tego co mówimy do niemowlęcia ono rozumie? Nie wiem - Jednak niemowlę, do którego mówiono dużo od narodzin rozumie więcej, niż niemowlę, do którego nie mówiono wcale!!!
Mówcie do swoich dzieci! Nie ma cudów: z pustego i Salomon nie naleje!